Chłopak
chwycił mnie w pasie i uniósł do góry. Moje stopy znów dotknęły asfaltu, jednak
nogi odmawiały mi posłuszeństwa – tak, jak reszta ciała. Nie potrafiłam
zapanować nad mięśniami. Straciłam władze we wszystkich kończynach. Głowa
bezwładnie opadła mi na jego ramie. Miał na sobie szarą, miękką bluzkę.
Zamknęłam oczy.
Byłam u siebie
w pokoju. Przestronnym, ciemnym i bezpiecznym gniazdku. Jedwabna pościel
kusiła, żeby do niej wskoczyć. Powoli podeszłam do łóżka i ułożyłam się na nim
wygodnie. W powietrzu unosiła się woń ziemi i sosny. Wtuliłam głowę w poduszkę.
Była strasznie ciepła i lepka. Wydawała z siebie ciche puk, puk. Wiatr smagał
moje krótkie włosy. Welia znowu zapomniała zamknąć okno. Ale to nawet dobrze.
Świeże powietrze zawsze sprawiało, że lepiej mi się spało. Jednak teraz nie
mogłam zasnąć. Łóżko rytmicznie się kołysało. Delikatnie, ale potrafiłam to
wyczuć. Nie wiedziałam co się dzieje. Muszę otworzyć oczy. A co jeśli to
wszystko zniknie? Możliwe, że ostatni raz widzę swój pokój, ale zaryzykuje dla
Telii.
Mężczyzna trzymał
mnie w ramionach. Dookoła nas rozciągał się las. Sosny rosły praktycznie obok
siebie. Słońce prześwitywało przez miliony igiełek i oświetlało ściółkę. W
powietrzu unosiła się lekko widoczna mgiełka. Chłodziła i idealnie orzeźwiała.
- W końcu się obudziłaś -
powiedział z ulgą.
Policzek miał
cały zadrapany. Z ucha wyciekała mu stróżka zaschniętej krwi. Czyżby to po
wyskoku? Wyciągnęłam rękę, aby go objąć za szyje. Może będzie mu lżej. Nie
dość, że mnie dźwiga, to jeszcze te rany... Wystarczyło, żebym uniosła rękę,
abym znów zaczęłam czuć i słyszeć. Wróciła mi pełnia świadomości. Ból przeszedł
przez całe moje ciało. Wrzasnęłam i zaczęłam się wyrywać z objęć. Upadłam na
zimną ściółkę. Przycisnęłam rękę do klatki piersiowej, a nogi podkurczyłam.
Prawe kończyny były całe w zaschniętej krwi. Moje męki były jeszcze gorsze,
ponieważ kawałki asfaltu wbiły się pod skórę.
Poczułam na
sobie uścisk ramion.
- Uspokój się! - wrzasnął
chłopak. - Musisz pokonać ból, przyzwyczaić się do niego.
- To... tak okropnie pali! -
wycedziłam przez zęby.
Z oczu polały mi się łzy, które
pogorszyły sprawę. Okazało się, że policzek również ucierpiał, a teraz jeszcze
świeżą ranę doprawiłam słonymi kroplami. Ból wzrósł, a wraz z nim moja temperatura.
Ciało zaczęło mi się pocić. Broniło się.
Mój wybawiciel
wciąż próbował nade mną zapanować. Żyłki na jego mięśniach wystawały
nienaturalnie. Przytulił mnie do siebie. Jego spokój dziwnie emanował i
przechodził na mnie.
- Już dobrze, przyzwyczaisz się
do bólu. Musisz się przyzwyczaić - pokrzepiał mnie brązowowłosy.
Siedział po
turecku na ściółce i kołysał mną delikatnie.
- Lepiej? - spytał po dłuższej
chwili.
- Nie - odpowiedziałam wciąż
łkając.
Brunet zrzucił mnie z kolan
wprost na wilgotne liście. Po czym wstał i otrzepał się. Rany znów mnie
zapiekły, syknęłam z bólu i głęboko oddychałam. Podparłam się dłońmi i uniosłam
tors nad ziemię.
- Zrobiłam coś? - zapytałam
zdezorientowana.
- Tak. Nie zachowujesz się, jak
wojownik. Jesteś zwykłą delikatną panienką z miasta. Myślałem, że ktoś kto
zgłasza się do wyścigu ma jaja, ale jednak się pomyliłem! - wrzasnął i ruszył
przed siebie.
- Zostawiasz mnie tu samą?!
- Nie będę przecież bezczynnie
siedział.
Nie mogę tu
zostać, nie w takim stanie. Przecież nie mogę teraz przegrać. Muszę wziąć się w
garść dla Telii. Zebrałam wszystkie siły i stanęłam na nogi. Lekko się
zachwiałam, ale wyprostowałam się. Prawa noga mi dygotała, jak z zimna.
Zrobiłam jeden krok i drugi. Świat zaczął wirować, ale nie mogłam się poddać.
Pomiędzy drzewami poruszała się ludzka sylwetka. Mój punkt zaczepienia.
Skupiłam się, jak tylko mogłam i ruszyłam w jego kierunku.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przeczytałeś/przeczytałaś?
Pozostaw swoją opinię w komentarzu, w końcu ja też muszę coś czytać ;p
(ps bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania)Wiem, że nic się nie dzieje szczególnego, ale mam nadzieję, że się podoba ^^
Matrona chyba nie radzi sobie najlepiej, co? Czy jej "wybawiciel" wróci i jej pomoże?
W poniedziałek zaczynają mi się ferie i wyjeżdżam do Zakopanego. Nowego rozdziału nie będzie przez ponad tydzień, wytrzymacie?
Czuję miętę do wybawiciela :*
OdpowiedzUsuńDalej Mat, pokaż mu, że dla siostry zrobisz wszystko! A on wróci... Jak kocha?
I postaram się wytrzymać ;)
Czekam na next i weny ;)
Rozdział super :D Ciekawie się zapowiada :) Udanego wyjazdu :* jakoś wytrzymam :) Pozdrawiam i weny życzę :*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ;) Robi się coraz ciekawiej :D miłego wyjazdu i postaram się wytrzymać ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny ;*